Nowy Fiat Ducato. Wymiana silnika za 50 tys. euro.

Co by nie mówić konstrukcja Fiata Ducato i bliźniaczych: Citroena Jumpera, Peugeota Boxera i od niedawna Opla Movano, jest sprawdzona i niezawodna. Mówimy tu oczywiście o karoserii, zawieszeniu, czy nawet o elektronice. Auta są na tle dobre, że jeśli przejadą kilkaset tysięcy kilometrów w kilka lat chciałoby się po prostu wymienić silnik i jeździć prawie „nówką”. Taki modułowy element napędowy z łatwą wymianą na pewno wpłynąłby dobrze choćby na środowisko. Co ciekawe przy prezentacji nowej wersji tej sprawdzonej konstrukcji Stellantis daje taką możliwość. Jest jednak jedno ale. A może dwa.

Nowa wersja to praktycznie skromny face lifting. Parafrazując reklamę innej marki: „nie poprawia się ideału”. W nowej odsłonie dostaniemy więc te same silniki i trochę nowych gadżetów oraz lekko zmieniony wygląd zewnętrzny.

Z elektroniki zmiany to min. reflektory LED w standardzie, nowy tempomat z przednim radarem i elektroniczny system wspomagania kierownicy. Dzięki temu auto będzie mogło się automatycznie poruszać w korku jak i utrzymywać pas na autostradzie. Będzie też udoskonalona klimatyzacja.

Najciekawszą sprawą jest jednak możliwość zamontowania w używanym aucie, w ramach usługi fabrycznej, nowego silnika. Z tym, że po pierwsze trzeba za to zapłacić na ta chwilę 50 tys. euro (jakieś 210 tys. zł), a po drugie należy być przekonanym do napędu elektrycznego. Tak. Za ponad 200 tys. zł dostajemy swojego starego busa w nowej, modnej wersji.

Czy to się przyjmie? No cóż. Diesel ciągle nie ma sobie równych jeśli chodzi o napęd w tak mocno i ciężko eksploatowanych autach. Tym niemniej kupując dziś nowego diesla możemy liczyć, że za kilka lat będziemy bez zmiany auta mieli nowego elektryka.